EGO – wolność

Nasza tzw. indywidualna „ciemna” strona – iluzyjne ego

Chyba największym wyzwaniem, jakie stoi przed nami tutaj na Ziemi jest konfrontacja z własnym  tzw. „ciemnym” ego; rozpoznanie go – jego mechanizmów działania, przyznanie się do niego, utulenie w sercu ( rozpuszczenie w świetle).
W nim skrywamy wszystko to, co nie jest społecznie akceptowane, co sprawia innym ból, co powoduje, że inni nas odrzucają. Kontaktujemy się z innymi i przybieramy maski: pełnych światła, uduchowionych, mądrych, opanowanych, pełnych miłości i wiedzy, silnych, troskliwych, czułych …. itd. A w głębi naszej psychiki czai się ukryty ON – zamaskowany: pokrętny, maluczki, straszny, pełen gniewu, lęku, strachu i nienawiści, agresji, pogardy, pychy, władzy, manipulacji, zazdrości, chciwości, żądzy, a także naiwności … – „CIEŃ, MROK”! 


Maski zapewniają nam Miłość, akceptację innych, bez której nie moglibyśmy żyć. Potrzebujemy nawzajem siebie i swojej Miłości, uwagi, a niezauważani, niekochani, nieakceptowani – „umieramy”.
Wszystko byłoby super, gdybyśmy nie mieli „ciemnego” ego: łączyłyby nas sielankowe relacje z innymi, żylibyśmy w krainie wiecznej szczęśliwości, nie byłoby cierpienia, tarć, konfliktów, kłótni, poczucia odrzucenia, walki, wojen… Chyba wszyscy o tym marzymy, tęsknimy do takiego pięknego, słodkiego świata.
Ale nie ma tak dobrze! Najpierw musimy sobie poradzić sami ze sobą, z naszym „cieniem”, który rzucamy. Dopóki go nie rozświetlimy, dopóty kreować będziemy sobie swoje prywatne piekiełko.
Ale jak sobie poradzić z „ciemnym” ego?
Możemy np. udawać przed sobą i innymi, że nie ma w nas już „mroku”, że wszystko jest przepracowane, elegancko, super; ja już jestem na tak wysokim poziomie, taki doskonały, dobry, świetlisty, pełen miłości, zrozumienia, współodczuwania …. A  tylko inni mają problem;

Takie zaprzeczanie zapewnia nam dobre samopoczucie; przynajmniej na jakiś czas. Działa dopóty, dopóki upychane do szafy naszej podświadomości przysłowiowe graty nie rozsadzą w końcu jej drzwi i wszystko nie wypadnie i gruchnie z hukiem.
”Ciemne” ego ujawnia się najczęściej w naszych relacjach z innymi. Oto nagle w moim polu odbioru pojawia się konflikt, pojawiają się ciężkie emocje, pojawiają się zarzuty, mocne słowa itd. Ktoś ma do mnie pretensje, zarzuca mi jakieś straszne i okropne rzeczy, okazuje swoją dezaprobatę, ocenia, krytykuje, plotkuje, manipuluje..; kieruje w moją stronę ciężkie, zawiesiste, pełne pretensji energie. I teraz albo wchodzę w poczucie winy, albo walczę, albo przyjmuję wszystko neutralnie ( ze zrozumieniem, iż to jest we mnie), próbując nawiązać kontakt z sobą, swoimi uczuciami, drugą osobą, przedstawiając jej swój punkt widzenia i wsłuchując się w jej odpowiedź.
Możemy też wcale nie być neutralni. Jeżeli czyjeś zachowanie nas rani, uważamy iż jest niesprawiedliwe, rodzi się w środku nas bunt, złość, niepewność, agresja. I wtedy kluczem jest nawiązanie świadomego kontaktu z tym ciężkim czymś w sobie.
Pamiętajmy, że wszystko, co pojawia się w naszym świecie zewnętrznym, mamy w sobie.

Kiedy przychodzi do mnie człowiek pełen pychy, zadufany w sobie, walczący – i ja to widzę, to znaczy, że te aspekty są we mnie. Ja mam w sobie tą pychę, zadufanie, poczucie wyższości i walkę. Tak, mam to w sobie – świadomie to postrzegam, że ta osoba jest tylko moim odbiciem, lustrem i zechciała mi to pokazać, abym mogła/mógł to uwolnić w świetle ( w sercu). Nie jest to moja prawdziwa natura, a wkodowane na bazie trudnych doświadczeń przeświadczenia, schematy i programy myślowe. Mam je w sobie i nienawidzę ich do tego stopnia, że ukrywam je głęboko, żeby inni ich nie zobaczyli. Ale one wychodzą z ukrycia – cienia, jak duchy po zmroku i buu! Straszą mnie. I myślę wtedy, że nie zasługuję na Miłość i szacunek, skoro one we mnie są. I cierpię. I walczę z innymi, usiłując im wmówić, że to oni, że to w nich jest ten cień, a na pewno nie we mnie. A inni mówią, że to we mnie jest, że to ja jestem winna/winny. I tak sobie milutko spędzamy razem czas!!??
Chyba najwspanialszą sprawą, jaka może nam się przydarzyć jest umiejętność uczciwego spojrzenia na siebie, swój mrok i zaakceptowanie go. Akceptacja siebie całego, nawet wtedy, gdy zachowałam/-em się jak np. „paskudna świnka”.
W każdym zachowaniu tkwią dobre intencje, nawet w tym brzydkim, „świńskim”. Chociażby chęć ochrony siebie i zapewnienia sobie Miłości.
Wierzę w to, że my, ludzie potrafimy się dogadać, że potrafimy słuchać siebie nawzajem i widzieć w sobie Światło, Miłość i Dobro pomimo błędów, jakie popełniamy i „ ciemnego czy mrocznego” ego, który mamy w sobie, którego jeszcze sobie tak naprawdę nie uświadomiliśmy ( programu iluzji – matrixa).

OTÓŻ:
Uświadamiam sobie moje „ciemne” ego we mnie  i w dalszym ciągu uważam, że Jestem bardzo wartościowym człowiekiem.
Uświadamiam sobie te „ciemne” ego w Tobie i w dalszym ciągu uważam, że Jesteś bardzo wartościowym człowiekiem.
Jestem. Jesteś. Jesteśmy – Jednością. Uczestniczymy razem w „mroku” – iluzji i w Świetle – Prawdzie. Rozświetlamy „ciemność” swoją uczciwością wobec siebie samego oraz innych osób i tak budujemy wzajemne zaufanie, wyrozumiałość, miłość i akceptację.
Nie będziemy szczęśliwi dopóty dopóki nie pokochamy siebie i nie nauczymy się tworzyć ożywczych, pełnych miłości relacji, związków.

Relacje są jednym ze sposobów, w jaki doświadczamy samych siebie.

Ego – to “chwytający umysł”. Zawsze ma pragnienia, ambicje i oczekiwania…, chce znajdować się na szczycie drabiny społecznej. Ego Cię wykorzystuje. Nie pozwala Ci skontaktować się z prawdziwym „Ja”. Odpowiada za istnienie cierpienia, bólu, nędzy, walki, frustracji, strachu, lęku, szaleństwa…    Rozróżniamy 5 trucizn umysłu:   1. Ignorancja (brak samourzeczywistnienia, niewidzenie Prawdy)       2. Przywiązanie /chciwość    3. Gniew i wszystkie pochodne złe emocje    4. Zazdrość                           5. Duma/pycha. To są negatywne emocje. One powodują całą egzystencję samsary – cierpienie ( tj. każdy konflikt, ból, każda choroba, której doświadczamy w ciele i umyśle). Ból umysłowy związany jest z ignorancją, dumą.

Jeżeli chcesz dotrzeć do Prawdy, musisz porzucić wszelkie przekonania, które narzuciło Ci społeczeństwo, rodzina… Nikt tak naprawdę nie wie, kim Jesteś – ani rodzice, ani nauczyciele, ani księża,  ani nikt…? Tylko Ty naprawdę możesz poznać swoją prawdziwą tożsamość. Dlatego wszelkie opinie na Twój temat są powierzchowne i nieprawdziwe. Odsuń od siebie te opinie. Uwolnij się od ego. Postępując w ten sposób, dotrzesz do swojej prawdziwej Istoty, odkryjesz ją. To odkrycie jest niezwykle ważne, ponieważ dzięki niemu możesz nadać swemu życiu właściwy kierunek – cel – sens!!!.

Ego może istnieć tylko wtedy, gdy je wspierasz.

Uwolnijmy się od iluzji!!!!

 

Ataki umysłu – nie poddawaj się! ~ Śri Mooji PL

link:

 

 

 

Bardzo pomocne medytacje w wyzwoleniu się:

 

  1. Medytacja rozpuszczania ego

link:

 

https://www.youtube.com/watch?v=_Xwt9IyKbqg

2. Medytacja rozpuszczania ego pytania i odpowiedzi

 

Istotne kwestie do zrozumienia, uświadomienia, przekształcenia bólu fizycznego, psychicznego w ścieżkę /uwolnienia się  od negatywnego ego: ignorancji, przywiązania, bólu, cierpienia,  walki, “złych” / niszczących emocji ( gniewu, frustracji, złości , lęku, strachu..), zazdrości, przekonań, ograniczeń, toksycznych relacji…., które fenomenalnie i bardzo przystępnie przedstawia w swoich naukach Dzogczen – Tenzin Wangyal Rinpoche.

Dzogczen oznacza całkowitą (czen) doskonałość (dzog), prawdziwy stan każdej istoty. Dzogczen nie jest jednak żadną szkołą czy sektą. Jest stanem wiedzy…Dzogczen to sciezka naturalnego stanu umysłu. Doskonalość jest tu osiągana poprzez ciągła praktyke uważności. Metoda nabywania wiedzy i odkrywania naszego prawdziwego stanu nazywa się naukami dzogczen.

Dzogczen uznawany jest za najwyższe nauki i praktykę w buddyzmie tybetańskim.

3. Rozpoznawanie bolesnej tożsamości, która przeszkadza nam żyć w pełni PL – Tenzin Wangyal Rinpoche 

link:

 

4. Wyzwolenie się z bólu zmian i towarzyszącego im lgnięcia PL – Tenzin Wangyal Rinpoche 

 

link:
https://www.youtube.com/watch?v=jyqazgdWskk

Zapraszamy serdecznie – te medytacje Ci pomogą!

 

5  PUŁAPEK  DUCHOWEGO  EGO

 

Mówiąc o duchowości myślimy zazwyczaj o Boskich przymiotach takich jak: miłość, przebaczenie, skromność, chęć służenia innym. Droga duchowości ma pomóc nam uwolnić się od naszego ego – sztucznej bolesnej tożsamości, zbudowanej na poczuciu oddzielenia od Boga i drugiego człowieka, która podejmuje działania motywowana jedynie własnym dobrem, czyli egoizmem.

Poprzez różne praktyki staramy się rozpoznać w sobie strukturę egotyczną i ją odpuścić – czyli świadomie zrezygnować z działań wynikających ze strachu, lęku i poczucia oddzielenia na rzecz działań budowanych na miłości i uczuciu jedności.

W rzeczywistości nie jest to takie proste. Ego nie rozpuszcza się w jednej chwili i nie znika na zawsze, ale powoli transformuje. Wraz z naszym rozwojem staje się ono z jednej strony coraz lżejsze i lżejsze, ale z drugiej coraz bardziej wyrafinowane i ukryte, a tym samym coraz trudniejsze do rozpoznania.

Przychodzi pewien moment w rozwoju duchowym, kiedy wydaje nam się, że uwolniliśmy się od ego, a tymczasem wpadliśmy właśnie znowu w jego pułapkę. W pułapkę tzw. „ego duchowego”.

Duchowe ego jest podstępne. I niebezpieczne. Głównie dlatego, że tak dobrze się w nas ukrywa. Narasta powoli, udając, że jest czymś innym niż jest w rzeczywistości. My mamy wrażenie, że robimy takie postępy,  że tak bardzo kierujemy się w życiu miłością i chęcią służenia życiu, a tymczasem w środku nas zaczyna np. rosnąć ziarno pychy i poczucia wyższości nad drugim człowiekiem. Użyłam tutaj słowa „ziarno”, bo to jest to rzeczywiście rosnąca forma. Na początku jest to kiełkujące ziarenko, ale niezauważone, a w kółko podlewane, niebawem stanie się silnym drzewem. Im szybciej takie egotyczne ziarno w sobie znajdziemy, tym łatwiejsze i mniej bolesne będzie dla nas usunięcie tej części ego z naszej tożsamości.

Oto kilka pułapek, jakie zastawia na nas duchowe ego.

1. Pułapka wyższości

Tą pułapkę omówię jako pierwszą, bo ma wiele twarzy. Może przejawiać się jako patrzenie z góry na innych. Na tych, którzy nie są „aż tak przebudzeni” jak my, albo „nie na tym poziomie świadomości”, albo w ogóle nie są zainteresowani rozwojem duchowym. Często to poczucie wyższości jest głęboko wyparte. To, co pozostaje na powierzchni, to np. przekonanie, że wiemy, co dla drugiej osoby jest najlepsze. I teraz to przekonanie ubieramy ładnie w różne, dobrze wyglądające kostiumy duchowego ego, np.:

– chęć chronienia drugiej osoby przed cierpieniem

– próba zaangażowania innych w duchowość „dla ich dobra”

– próba narzucenia innym naszych rozwiązań, bo wierzymy, że im również pomogą (zwracam uwagę na słowo „narzucanie” – nie mówię o przedstawianiu innym naszego rozwiązania, żeby mogli je wybrać, jeśli zechcą. Mówię o próbie wywarcia na innych wpływu siłą lub manipulacją.)

– nie traktowanie ludzi „nieprzebudzonych” poważnie

Pułapka wyższości to także tzw. duchowy elitaryzm. Niestety dość często zdarza się, że różne grupy praktykujące jakiś rodzaj duchowości przekonane są o swojej wyższości nad innymi, mianując swoją ścieżkę jedyną słuszną. Bardzo często ma to związek z najróżniejszymi wersjami idolatrii, gdzie znajdujemy sobie jakiegoś guru, zewnętrznego nauczyciela, któremu nadajemy status nieomylnego. Przestajemy wtedy patrzeć na świat sercem, a zaczynamy widzieć wszystko przez pryzmat jakiejś doktryny, lub jeszcze dokładniej mówiąc: przez pryzmat naszego wyobrażenia na temat jakiejś doktryny.

 

2. Pułapka intelektualizmu.

Jest to próba intelektualizacji duchowości. Wchodząc na drogę duchowości często odczuwamy gigantyczny głód informacji. Czytamy książki i artykuły, oglądamy filmiki. Zafascynowani odkrywaniem nowego świata, nowego wymiaru rzeczywistości, chłoniemy nowe informacje jak gąbki. I nie ma w tym nic złego, ale rozwój duchowy nie jest liczony miarą przeczytanych informacji, tylko tego, co rzeczywiście uwewnętrzniamy. Pułapkę intelektualizmu da się rozpoznać np. po tym, jakiego języka używamy rozmawiając z innymi ludźmi. Czy mówimy od siebie, prosto z serca? Czy używamy języka zaczerpniętego z jakiegoś tekstu? Kiedy mówimy z serca, nasz przekaz jest prosty i jasny dla każdego. Kiedy zaczyna przez nas przemawiać nasze intelektualne ego, wypowiedzi stają się zagmatwane i zaczynamy celowo używać nadmiernie skomplikowanych słów, a jeśli ktoś poprosi nas o wytłumaczenie tego co mówimy, jest to dla nas trudne i nieintuicyjne.

 

3. Pułapka koncentrowania się wyłącznie na pozytywach.

Jest to pułapka, którą lubię nazywać „cukierkową duchowością”. Jest to pewna forma naiwności duchowej. Polega na tym, że zaczynamy wierzyć w to, że koncentrując się wyłącznie na pozytywach, możemy uniknąć konfrontacji z własnym cieniem. Zaczynamy negować wszystko to, co wywołuje w nas lęk, jakby będąc przekonanym, że przez nie zwracanie na to uwagi, samo zniknie. Jednak prawda jest taka, że nasz cień tak czy siak będzie tak długo domagał się naszej uwagi, aż zostanie świadomie rozświetlony, przez co uleczymy rany naszego umysłu. Jest to naturalny mechanizm duchowego wzrostu. Wypierając istnienie cienia jedynie ten wzrost opóźniamy, przez unikanie konfrontacji z lekcjami, które nasza dusza sama na to wcielenie wybrała.

 

 

4. Pułapka przywiązania do konkretnego stanu świadomości.

Tym razem rzadziej omawiana pułapka. Jest to pułapka polegająca na silnym utożsamieniu z konkretnym stanem świadomości, z konkretnym punktem widzenia. Czasami, kiedy doznajemy skoku świadomości, momentu „aha”, kiedy uświadamiamy sobie głębiej strukturę rzeczywistości, prawdę na jakiś temat, w grę znowu wkracza duchowe ego, które to nowe uświadomienie stawia na piedestale prawdy ostatecznej. Zadowoleni z siebie i postępu, jaki zrobiliśmy, przywiązujemy się do nowego, co prawda wyższego, ale nie najwyższego stanu świadomości. Przez co przestajemy kwestionować samych siebie w jakimś obszarze i tym samym zamykamy się na wzrost. A przecież zawsze istnieje jeszcze wyższe zrozumienie prawdy. Przywiązując się do tego, co wiemy lub czujemy teraz, zamykamy się na głębsze poznanie. W rzeczywistości jest to mechanizm duchowego ego, które podpowiada nam, że co prawda wcześniej nie wiedzieliśmy wszystkiego, ale tym razem dokonaliśmy wspaniałego postępu duchowego i teraz wiemy już w jakimś zakresie wszystko.

 

5. Pułapka bezsensowności.

Czyli pułapka duchowego nihilizmu. Kiedy dostrzegamy, że świat zewnętrzny jest iluzją naszego umysłu, zaczynamy kwestionować sens wszystkiego. To kwestionowanie jest podstawowym narzędziem naszego wzrostu, ale istnieje pewne niebezpieczeństwo z nim związane. Jest taki moment w rozwoju świadomości, kiedy zaczynamy doświadczać tego, że to my jesteśmy twórcami naszej rzeczywistości. Wszystko wtedy ma taki sens, jaki sami temu nadajemy. Niektórzy wpadają wtedy właśnie w pułapkę bezsesnowności, doświadczając tego, że rzeczy i wydarzenia nie mają sobie przynależnego, obiektywnie istniejącego sensu, a ich znaczenie sprowadza się właśnie do takiego, jaki sami zdecydujemy się im nadać. Łatwo w tym stanie wpaść w depresję i duchowy paraliż.

Tkwiąc w tym stanie bezsensowności nie dostrzegamy, że nie jesteśmy niezależnym twórcą naszej rzeczywistości, lub przynajmniej nie z tego niższego poziomu, na którym doświadczamy siebie jako zindywidualizowanego „ja”. Jesteśmy natomiast współtwórcą z Bogiem. Dostrzeżenie tego jest kluczem do wyjścia z tej pułapki. Otwierając się na bycie współtwórcą z Bogiem otwieramy się na dostrzeżenie głębokiego sensu wszystkiego, co nas w życiu spotyka, bo wiemy, że jesteśmy na naszej duchowej ścieżce prowadzeni w kierunku nieskończonego wzrastania w Bogu.

Wszystkie pułapki duchowego ego można sprowadzić do jednego, wspólnego zalążka, którym jest pycha. Wszystkie wyrastają z poczucia wyższości nad innymi ludźmi lub udawaniem, że nie ma nad nami większego od nas Boga.

 

Z Miłością

BożeJa i WłodziMierz